Niezwykła historia prezesa Binance – największej giełdy kryptowalut na świecie
Binance to giełda kryptowalut, której rozmach może przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza osoby niezorientowane w tym, jak duży jest rynek kryptowalut. Jej założyciel zaczynał od robienia hamburgerów w McDonaldzie, potem utrzymywał rodzinę pracując nocami na stacji paliw. Dziś zarządza giełdą, która ma ponad 2 mld USD dziennego obrotu i 15 mln użytkowników z całego świata.
Changpeng Zhao ma dziś majątek szacowany na ponad 2,5 mld USD. Jest zarządzającym giełdy kryptowalut Binance i bez wątpienia jedną z najbardziej wpływowych osobistości świata kryptowalut. Jego historia to klasyczna bajka „Od pucybuta do milionera”, tylko że zdarzyła się naprawdę.
Studia informatyczne… a może frytki do tego?
Urodzony w chińskiej prowincji Jangsu Changpeng Zhao nie miał łatwego życia. Jego rodzice należeli do tamtejszej elity intelektualnej, co w Państwie Środka nie zawsze jest cenione. Jego ojciec pracował na uczelni, a matka była nauczycielką. Gdy uznani zostali za burżuazyjnych intelektualistów, musieli ratować się ucieczką do Kanady. Wyemigrowali tam w latach 80. XX wieku.
Początki w tym kraju nie były dla rodziny Changpenga Zhao łatwe. Pracować musiał też on. Marzył bowiem o studiach informatycznych na Uniwersytecie McGill w Montrealu, ale naukę trzeba było opłacić. Musiał więc na to zarobić, a jako młody i niedoświadczony na rynku pracy obcokrajowiec, wybór miał niewielki.
Zaczął od pracy w McDonaldzie, ale zarobki były tak małe, że musiał też brać nocne zmiany na pobliskiej stacji benzynowej. Pracę cały czas łączył ze studiami, które udało mu się z powodzeniem ukończyć.
Pierwsza poważna praca i szybki awans
Po studiach informatycznych w Kanadzie (jak obecnie w każdym innym kraju) nie ma większych problemów ze znalezieniem dobrze płatnej pracy i Changpeng Zhao także tego kłopotu nie miał. Zdecydował się dołączyć do zespołu tworzącego oprogramowanie dla giełdy z Tokio. W 2001 roku pracował już w Nowym Jorku dla Bloomberga, gdzie tworzył systemy do handlu kontraktami futures. Szybko awansował i zarządzał programistami pracującymi w Londynie, Tokio czy New Jersey, piastując stanowisko dyrektora ds. rozwoju kontraktów terminowych Bloomberg Tradebook.
Wtedy zdecydował się na przenosiny do Szanghaju. Cały czas specjalizował się w tworzeniu platform handlowych dla brokerów. Zaczął rozwijać Fusion Systems, który dzięki niemu rozpoczął współpracę z gigantami: Creedit Suisse, Goldman Sachs, Deutche Bank. Choć bardzo dobrze zarabiał, cały czas pracował jednak dla kogoś.
2013 rok – pierwsze „spotkanie” z Bitcoinem
W 2013 roku Changpeng Zhao miał 8 lat doświadczenia w Fusion System oraz ponad 4 lata pracy dla Bloomberga i 36 lat. Gdyby był to poradnik w stylu „Jak zostać milionerem”, moglibyśmy już na nim postawić krzyżyk. Takie poradniki zawsze mówią bowiem o tym, że pracę na własny rachunek trzeba koniecznie zacząć przed 30. urodzinami. Ale to jest artykuł o prawdziwym życiu, więc było zupełnie inaczej.
Przyszły twórca Binance zaczął więc kolejną pracę na etacie. W londyńskiej firmie Blockchain.com został kierownikiem ds. rozwoju. To tam po raz pierwszy zetknął się z kryptowalutami. Przez rok poznawał tajniki portfeli kryptowalutowych, kopania Bitcoina i technologii blockchain. Po tym doświadczeniu postanowił zainwestować we własny biznes, ale nie były to kryptowaluty, a tradycyjna firma tworząca oprogramowanie komputerowe – Bijie Tech. Pracowała głównie nad rozwiązaniami przechowywania danych w chmurze, co potem przydało się w Binance.
W 2017 roku zaczął prace nad stworzeń własnej giełdy kryptowalut, z nadzieją, że będzie można tam wymieniać wyłącznie kryptowaluty. Zdecydował, że zbierze pieniądze przez ICO. Zaufało mu wiele osób i koncepcja szybko zgromadziła 15 mln USD na rozwój. Potem wszystko poszło błyskawicznie. Po ośmiu miesiącach jej działania Forbes opublikował listę najbogatszych ludzi w świecie kryptowalut i Changpeng Zhao zajął na niej trzecie miejsce z majątkiem wycenianym na 2,2 mld USD! Oczywiście miał no to niewątpliwy wpływ czas, w którym to się działo. Na przełomie 2017 i 2018 roku kryptowaluty były u szczytu popularności, a ich wyceny szybowały w górę, bijąc wszystkie rekordy.
Co wpłynęło na sukces Binance?
Binance nie było pierwszą giełdą kryptowalut na świecie. Dziś jest jednak numerem jeden pod względem obrotu i liczby użytkowników. Dlaczego tak się stało? Kluczem była skalowalność – wspólny problem giełd i kryptowalut. Binance może obsługiwać ponad 1,4 mln transakcji w każdej sekundzie, czym bije konkurencję na głowę. Zapewnia to jej stabilność i brak poślizgów.
Aby dojść do tego miejsca, Changpeng Zhao spro zaryzykował. Jeszcze zanim stworzył Binance, w 2014 roku sprzedał dom w Szanghaju, by zainwestować w Bitcoina. BTC kosztował wtedy 600 USD, ale cena szybko spadła do 200 USD. Zhao się tym nie zraził i wygrał. Trzy lata później Bitcoin kosztował już 20 tys. USD. Mimo błyskawicznie zgromadzonej fortuny, dyrektor generalny Binance wciąż jest tym samym człowiekiem, o którym nie przeczytamy w portalach plotkarskich. Nie eksponuje swojego bogactwa, nie wywołuje żadnych skandali, jakby był żywym potwierdzeniem powiedzenia: pieniądz lubi ciszę.
Fajnie napisane. Jeśli rzeczywiście to wszystko prawda, to gość jest bez wątpienia mega pewny siebie. Binance powstało natomiast z wypadkowej dwóch rzeczy: jego wiedzy, bo przecież był informaykiem i to bardzo dobrym, oraz fuksa – bo jak inaczej nazwać kupowanie kryptowalut za tak dużą kasę w tamtym okresie?
Ty mówisz fuks, a ja mówię, że to wiedza. To nie jest kasyno. Gość siedział w kryptowalutach od pewnego czasu, a każdy kto naprawdę zainteresował się tematem wie, że jest to przyszłość finansów czy się to komuś podoba czy nie. Dlatego stworzył Binance. Myślę, że jedyne co go zaskoczyło, to fakt, że praktycznie po dwóch latach podbił świat. Zakładał pewnie z 10 lat i to i tak optymistycznie przy założeniu, że kryptowaluty szybko się rozwiną. Ale nikt nie podejrzewał, że aż tak szybko.
Podobno szefcio Binance powiedział znajomym, którzy pukali się w głowę, że sprzedaje dom i kupuje za wszystko Bitcoiny: najwyżej pójdę do pracy. Zagrał vabaque – był gotowy zacząć od nowa i wygrał życie. Gdyby wtopił, znowu byłby jednym z wielu programistów.
Mnie to rybka czy sprzedawał frytki czy zbierał truskawki rosnące pomiędzy chińskim ryżem. Ważne, że giełda Binance działa jak działa, a działa super, więc nie ma co narzekać i wymyślać. Nigdy mi się nic nie zawiesiło, nigdy nie było żadnych niejasności. Jeszcze jakby zrobili możliwość normalnej wpłaty złotówek to byłoby ekstra. Ale wiadomo, że dla takiej giełdy kryptowalut jak Binance, to Polska jest końcem świata.