Reuters: kryptowalutami handlują roboty, przeczesujące media społecznościowe
Słyszeliście o aferze Cambridge Analytica? Scenariusz jak z filmu, gdyby nie to, że wszystko wydarzyło się naprawdę. Teraz wiemy, że Big Data wykorzystywane są też do zarabiania pieniędzy. Dużych pieniędzy. A skoro duże pieniądze, to nie może się obyć bez kryptowalut. Według ustaleń agencji Reuters handlem kryptowalutami zajmują się obecnie wyspecjalizowane systemy informatyczne, kóre wykorzystują dane z Facebooka, Twittera i innych mediów społecznościowych.
Afera Cambridge Analytica to właściwie dwie historie, ale obie łączy wykorzystanie zbieranie dokładnych danych w mediach społecznościowych i kreowanie informacji (nie zawsze prawdziwych) na ich podstawie. Specjaliści twierdzą, że to właśnie dzięki milionom dolarów przeznaczonych na taką – nie zawsze etyczną – działalność, prezydentem USA został Donald Trump. Wcześniej działalność systemu testowano na Brytyjczykach, przekonując ich do Brexitu – także skutecznie. Jak to się udało? Przede wszystkim dzięki gromadzeniu milionów danych na temat każdego z internautów za pomocą aplikacji, które pozwalają na śledzenie wszystkich naszych działań w mediach społecznościowych. Często nawet nie musimy ich instalować, bo wystarczy, że mają je nasi znajomi.
Specjaliści Cambridge Analytica chwalili się, że mają po 5 tys. informacji na temat każdego z internautów. To oczywiście niezbyt rozbudowane dane na temat komentowanych filmów, zdjęć czy lajkowania odpowiednich, pogrupowanych tematycznie wydarzeń. Ale po ich połączeniu otrzymujemy obraz, który pozwala wyciągnąć nad wyraz trafne wnioski. Stąd już mały krok do przedstawienia odpowiednio sprofilowanej informacji, która dotrze do odbiorcy i przekona go odpowiednich działań – w tym przypadku głosowania.
Więcej o aferze Cambridge Analytica w fenomenalnym filmie dokumentalnym: Hakowanie świata.
Big Data mogą jednak posłużyć także do zarabiania dużych pieniędzy – wynika to wprost z dochodzenia dziennikarzy agencji informacyjnej Reuters. Rozmawiali oni z menadżerami wielkich funduszy hedgingowych i deweloperami orpogramowania tworzonymi dla firm z branży inwestycyjnych. Wnioski są jednoznaczne: automatyczny handel kryptowalutami już działa.
Automaty handlują kryptowalutami
Automatyczny handel na rynku Forex nie jest niczym nowym. O tym, że już znaczna część transakcji odbywa się automatycznie, wiedzą wszyscy. Większość systemów napisana jest bowiem pod założenia analizy technicznej. Opierają się na powtarzalnych schematach, danych, korealcji i wielu innych czynnikach. Część działa skutecznie, inne mniej, a najczęściej po krótkim okresie prosperity system trzeba programować od nowa, bo rynek szybko się „uczy” jak go oszukać.
W kwestii kryptowalut jest jednak inaczej. Ich cena nie zależy od konkretnych danych makroekonomicznych. Nie wpływają na nie kursy innych walut, surowców, stan gospodarki, wysokość stóp procentowych czy ceny surowców. Więc co? Póki co głównie moda i spekulacyjne zagrywki, które potrafią zwiększać cenę kryptowalut o niebotyczne wartości procentowe. Na jakiej podstawie? Tym właśnie zajmują się automaty. Przeszukują wszystkie informacje na takich portalach, jak: Reddit, Twitter, Telegram, Facebook czy chiński WeChat. Komputerowe programy tworzą dzięki temu mapę nastrojów na rynkach w odniesieniu do każdej kryptowaluty.
„Koszt zbudowania robota do analizy zasobów internetu pod kątem sentymentu rynku kryptowalut tylko w języku angielskim to 0,5-1 mln USD. Tyle będzie trzeba zapłacić programistom, którzy będą umieli to zrobić” – mówi Andrea Leccese, szef inwestycyjnej firmy Bluesky Capital z siedzibą w Nowym Jorku.
I trudno się z nim nie zgodzić. Według różnych danych na samym Twitterze codziennie pojawia się 14-35 tys. postów na temat samego Bitcoina. Azja ma podobne aplikacje, ale jest ich kilka. W Korei Południowej najpopularniejsze jest Kakao, a w Japonii lokalne Line.
Algorytm musi być skomplikowany, bo musi nie tylko znaleźć słowa kluczowe, ale też wyodrębnić z nich emocje oraz odpowiednio je sklasyfikować. Jak poradzi sobie z żartami, ironią i niewprost pisanymi porównaniami? Jak rozpozna fake newsy i informacje sponsorowane zamieszczane przez influencerów, które człowiek zazwyczaj przyjmuje z rezerwą? To tajemnica programistów. Tajemnica warta miliony dolarów.
„Sam sentyment, to co widzimy na Twitterze, może mieć na celu stworzenie fake newsów. Dlatego my zawsze jesteśmy bardzo ostrożni podczas analizy już gotowych danych. Zwłaszcza jeśli wyglądają one na niezbyt obiektywne. Dlatego nasze dane zawężamy wyłącznie do informacji na temat zamykania pozycji na giełdach kryptowalut. Wtedy możemy zobaczyć kiedy zmiana trendu może nadejść” – mówi Cedric Jeanson, zarządzający BitSpread, firmą zajmującą kryptowalutami.
Algorytm wie czyje zdanie jest ważniejsze
Oczywiście informacja informacji nierówna, ale bardziej zaawansowane algorytmy wyposażone w możliwość uczenia maszynowego wiedzą jak ocenić wpisy osób, które bardziej liczą się w środowisku. Nie ma praktycznie możliwości, by wpis prezydenta USA lub szefa Rezerwy Federalnej był traktowany z postem anonimowego internauty.
Liczby nie kłamią
O tym, że zbieranie danych z mediów społecznościowych przynosi efekty, świadczą liczby. Jednym z światowym liderów wprowadzania algorytmów opartych na uczeniu maszynowym na rynek kryptowalut jest Marc Howard z Tajwanu. Jego systemy bazują na danych z Reddit, Google trends oraz Github. Inwestuje przede wszystkim w Bitcoina i efekty ma olśniewające. Jego fundusze mają o ponad 50 proc. większą stopę zwrotu niż fundusze z tej samej branży, ale opierające się na metodach tradycyjnych.
Pytanie jest jedno: jak przechytrzyć roboty i zarobić mimo nich/z nimi? Bo przecież wcale nie jest powiedziane, że ta sztuczna inteligencja to tak zaawansowany algorytm, że nie można go pokonać?
Ale po co chcesz je pokonać? Na rynku nikogo nie trzeba pokonywać, albo inaczej: możesz się przyłączyć do tych co wygrywają. Raczej w taką stronę trzeba iść niż marzyć o tym, że się będzie lepszym od superkomputerów, które wykonają miliony obliczeń na sekundę i przeanalizują terabajty danych.