Miami chce przejąć firmy z Doliny Krzemowej dzięki kryptowalutom
Okazuje się, że słynna Dolina Krzemowa, znana głównie z odnoszących światowe sukcesy spółek technologicznych, nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą. Chce to wykorzystać burmistrz Miami, a jako oręż władzom miasta posłużą kryptowaluty.
Dolina Krzemowa to część północnej Doliny Santa Clara, która znajduje się w amerykańskim stanie Kalifornia. Już od lat 50. XX wieku to nie tylko amerykańskie, ale i światowe centrum zaawansowanych technologii. Mają tu siedzibę najpotężniejsze korporacje zarabiające miliony, m.in.: Apple, Cisco Systems, eBay, Facebook, Google, Hewlett-Packard, Intel, Oracle czy Yahoo!
Wielu marzyło, by znaleźć się w tak doborowym towarzystwie, ale okazuje się, że bariery do przeskoczenia są coraz wyższe. Jedną z nich są wysokie kalifornijskie podatki oraz restrykcyjne przepisy. Nie wszystkie startupy są w stanie im podołać.
Miami: chodźcie do nas, myślimy o przyszłości
I właśnie to chce wkorzystać siódme pod względem wielkości miasto w USA, czyli Miami. Burmistrz tego miasta, Francis Suarez przyznaje, że chętnie przyjmie firmy, które stawiają pierwsze kroki w nowych technologiach i mają na siebie pomysł.
– Jeśli kalifornijskie podatki hamują rozwój, a przepisy sprawiają, że zamiast na biznesie, skupiasz się na rozwikłaniu ich zawiłości, zapraszamy do Miami. Tu jest łatwiej, szybciej i przyjemniej. A wszystko w oparciu o najnowsze technologie blockchain – podkreśla Francis Suarez.
Burmistrz jest bowiem bardzo otwarty na świat kryptowalut. Także dlatego, że jego miasto boryka się z innymi problemami niż wciąż zadłużone i rolujące kredyty miasta w Polsce. Musi bowiem stawić czoła… nadwyżkom budżetowym. I Francis Suarez już zapowiedział, że część z nich będzie chciał lokować w kryptowaluty, które uważa za bezpieczną przystań w niebezpiecznych czasach. W wywiadach wprost przyznaje, że chce zacząć od lokowania 1% rezerw budżetowych na rynku kryptowalut, a potem stopniowo zwiększać zaangażowanie.